niedziela, 24 sierpnia 2014

Shane

Liv POV:


Rano wstałam o dziesiątej. Czułam się nie wyspana. Może dlatego, że dręczyły mnie koszmary? Nie... Livanna Cuplling nie ma koszmarów. Nigdy... Ubrana w prześwitującą sukienkę zeszłam do kuchni.

- Gdzie reszta?- Spytałam gdy w kuchni zastałam tylko Justina.
- Pojechali szukać jakiejś szkoły czy coś. Zrobiłem Ci śniadanie- Odpowiedział tuląc mnie.
- Dziękuję.- Pocałowałam go w policzek.

Justin POV:


Uwielbiam patrzeć na Liv. Stała się dla mnie częścią mojego życia. Jej słodki uśmiech i rumieńce które wkradły się na jej policzki gdy zauważyła, że się na nią patrzę. Szybko się odwróciłem i zrobiłem sobie jeszcze jedną kawę.

- Nie pij tyle kawy.- Odezwała się, a gdy odwróciłem głowę w jej stronę stała za mną.
- Ale mamooo mi się chce pić.- Zaśmiałem się.
- Twoja seksi mama mówi, że masz napić się wody.- Mówiąc seksi potrząsnęła pupą.
- Yhym, okej. - Chciałem ją pocałować ale mi uciekła.

Wyszedłem za nią na dwór ale od razu wróciłem trzymając w ręce dzwoniący telefon. Nie odebrałem, postanowiłem, że poczekam aż Jason napisze esemesa. Co do cholery było takie ważne?



Pilnuj swojej nowej rodzinki Justin...


To wszystko co napisał. O co chodzi?


Shane POV:



Razem z Ambre siedziałem na dworze, a mama z ciocią załatwiały coś w budynku. Rozmawiają ponad godzinę z dyrektorką tej szkoły.  Kuzynka chwyciła mnie mocno za rękę, nie wiedząc o co chodzi spojrzałem na nią.

- Shane, tamten pan nas obserwuje.- Palcem wskazała na jakiegoś chłopaka w wieku Justina.
- Wydaje ci się.- Odpowiedziałem.
- Cholera, on tu idzie.

Siedziałem spokojnie aż dotarło do mnie, że ten gostek nie ma dobrych zamiarów. Przyłożył nam coś do buzi i nagle film mi się urwał.

Ambre POV:



Nie pamiętałam co się stało.  Nie pamiętam nic oprócz tego, jak rano wyjechaliśmy. Próbowałam się poruszyć ale moje nogi i ręce były związane. Obok mnie leżał Shane. Szturchnęłam go, i czekałam aż się obudzi. Gdy to zrobił wyszeptałam:

- Shane, wiesz co się stało?
- Ambre, chyba nas porwano.- W tej chwili zaczęłam panikować. - Słuchaj, pamiętam co mi mówiła Liv. Jak będą do ciebie mówić masz odpowiadać tak żeby nie wiedzieli, że się boisz. A jak powiedzą, że cię skrzywdzą to powiedz, że Liv i Justin cię uratują,okej? I nie panikuj.

Liv POV:


Coraz bardziej martwiłam się o swoją rodzinę. Jest prawie dwudziesta druga a ich nie ma.
- Liv, spokojnie. Może postanowili spać w hotelu. Rano do nich zadzwonimy, okej?- Justin cały czas mnie tulił.
- Chodźmy spać.

Położyliśmy się do łóżka, chwilę później spaliśmy..


godzina 03:00


Ktoś zaczął walić w nasze drzwi. Justin oczywiście nic nie słyszał bo ma twardy sen. Szturchnęłam go ale on tylko naciągnął kołdrę na głowę i spał dalej. Nagle usłyszałam trzask zbitej szklanki w kuchni i zamykające się drzwi od strony podwórka. Do ręki wzięłam grubą książkę którą miałam zamiar przeczytać już od dłuższego czasu i zaczęłam schodzić po schodach do salonu. Starałam się iść jak najciszej żeby nikt mnie nie usłyszał.

Ja chyba po prostu przefarbuję się na blond. Bo tylko blondynka upuści grubą książkę na schodach gdy w domu jest włamywacz. Ktoś złapał mnie w pasie. Znieruchomiałam.


-Czemu o tak późnej godzinie hałasujesz z tą książką?- Spytał zaspanym głosem.
-Wiesz, jesteśmy we dwoje w domu a ktoś stłukł w kuchni szklankę. To nie byłam ani ja ani ty. Więc kto?

Oboje ruszyliśmy w stronę kuchni. Nie było tam niczego oprócz zbitej szklanki na podłodze. Rozglądałam się za czymś jeszcze ale nic więcej nie znalazłam. Usłyszałam hałas w pokoju gościnnym.
- Cholera, Justin. Ja się boję. - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Liv, byłaś w gangu i się boisz?-Usłyszeliśmy kolejny trzask. Justin ścisnął moją dłoń.- Dobra, ja też.

Cicho poszliśmy do salonu, a na kanapie zastaliśmy Jasona. Cholera, Jasona?!

Justin POV:

- Jason, co ty tu robisz?- Spytałem nie bardzo wiedząc co on kombinuje.
- Witaj Justin. Cześć Livanna. Przyszedłem wam złożyć życzenia.- Odpowiedział zawracając się w stronę mojej dziewczyny.
- Jak tu wszedłeś?- Zapytała podejrzliwie dziewczyna.
- To jest mało istotne. Liv, Justin. Życzę Wam udanego związku i szczęśliwej rodziny. Gratuluję, słyszałem, że spodziewacie się dziecka.

Szczęka mi opadła. Dangerous Girl zamknęła mi buzie, żeby mi mucha nie wleciała.

- No to ja już uciekam. Żegnajcie.- I zniknął za drzwiami.
- Powiedziałeś mu?!- Spojrzała na mnie wrogo.
- Kochanie, przecież wiesz, że się z nim nie kontaktowałem.- Pocałowałem ją w czoło.

Wróciliśmy do łóżka.

To był piękny, słoneczny dzień. Byłem ubrany w garnitur, przede mną stał ołtarz, a za mną były krzesełka i tłum gości. Chwilę później pojawiła się Liv w przepięknej sukni ślubnej . Cholera, ale dlaczego zamiast pierścionka dałem jej szyszkę?!
Gdy się obudziłem była dwunasta szesnaście. Zszedłem na dół do kuchni gdzie była Liv robiąca jajecznicę.

- Dzień dobry- powiedziałem tuląc ją od tyłu.
- Długo spałeś.- Odpowiedziała obojętnie.
- Liv skoro tak się martwisz to zadzwoń do nich.

Shane POV:

Mój telefon zaczął dzwonić. Ten typek który nas porwał podszedł do nas i wziął mój telefon.
- Twoja siostrzyczka dzwoni. Odwiedziłem ich w nocy. Wiedziałeś, że jest w ciąży? - Spytał, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Gdzie jest moja mama?- To mnie bardzo interesowało.
- W drugim pokoju. A teraz powiesz siostrzyczce, że na tydzień zatrzymaliście się w hotelu. - Odebrał połączenie i przyłożył mi telefon do ucha.

( Rozmowa telefoniczna. S- Shane, L- Liv)

L- Boże, Shane gdzie wy do cholery jesteście?!
S- Liv, nie denerwuj się. Mama z ciocią postanowiły, że zatrzymamy się w hotelu na tydzień.
L- Dlaczego od razu mnie nie poinformowaliście?
S- Stwierdziły, że powinnaś się domyślić.
L- Yhym, okej. Ale mam do was prośbę. Uważajcie na Jasona. Był u nas w nocy. Nic nam nie jest ale ja nie wiem co on kombinuje więc bądźcie ostrożni. Pa, Shane.
- Pa, Liv.

Teraz  wiem kto nas porwał. To był Jason.

______________________________________________________________________________
______________________________________________________________-

Po dość długiej nieobecności na tym blogu powracam do was z nowym rozdziałem :) Przepraszam, że mnie tu nie było ale wakacje to wakacje. No cóż, mój urlop się skończył i rozdziały powinny się pojawiać co dwa tygodnie :)

20 komentarzy = nowy rozdział :)

Kochani, jeśli będę miała wenę to może jutro w moje urodziny coś się tu pojawi :D

15 komentarzy:

  1. No nareszcie!
    Tyle czekałam... :D
    Rozdział jak zawsze super!
    Ale 20 komentarzy?
    Boże niech ona dostanie wenę!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu się doczekałam nowego rozdziału i jest super
    ~Zuzka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz że rozdziały powinny pojawiać się co twą tygodnie... No to po co jeszcze piszesz te 20kom=next ? ? ? /Domii (nawet fajny rozdzial : )) )

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwalisz się czy zalisz że masz jutro urodziny? A może nikt cie nie lubi i niepamieta o tak mało ważnej osobie jak ty i musisz przypominać wszędzie o tym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejciu, o co Wam chodzi z tym co? Nudzi wam się że mnie hejtujecie? Nie chwalę się, nie żalę się. Oznajmiłam tylko, że jutro może pojawić się coś na blogu z okazji moich urodzin. A jak coś ci się nie podoba to wypierdalaj :D

      Usuń
  5. Nic ciekawego w tym rozdziale nie byłi... Wszystko to juz bylo czy na innym blogu czy w ksiażce albo w filmie. Nic nowego nie wymyślilas NARA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończyliście z tymi hejtami na mnie? Wypierdalaj jak coś sie nie podoba -.-

      Usuń
  6. Jesteś pusta w chuj :D

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie ten Anonim dobrze pisze nic ciekawego nie było w tym rozdziale

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepiej by było gdybyś zwiesiła bloga... /Domii

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja Was po prostu kocham z tymi hejtami :) W chuj wam się nudzi więc hejtujecie żeby poprawić sobie humor. Ale czemu tutaj,a nie na moim asku? Hejtujcie na asku a nie tutaj :) http://ask.fm/Gabkaa11

    OdpowiedzUsuń
  10. super,nie przejmuj się.
    mi się baaaaaaaaaaaaaaaaardzo podoba:*

    wypierdalać hejterzy.
    ruszcie dupy i sami coś zróbcie.siedzicie całe dnie przed kompem i wpierdalacie.
    sami nic nie umiecie więc nie obrażajcie innych.
    pozdro idioci.

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietny :) - julia

    OdpowiedzUsuń