poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Fight



"Życie to miecz na którym Bóg napisał:

Walcz, Kochaj, Cierp..."


Liv POV:


- Jebana kurwa mać!- Krzyczałam chodząc w tą i z powrotem.- Gdzie oni do chuja są?!

- Liv..- Nie dałam mu skończyć, ponieważ wybiegłam na dwór.

Biegłam aż w końcu wpadłam do basenu z lodowatą wodą. Próbowałam się nie wynurzać jak najdłużej ale usłyszałam dzwonek telefonu więc szybko się wynurzyłam i odebrałam połączenie.


( J- Jason, L- Liv)


J- Witaj Liv..
L- Ja pierdole Jason..
J- Miłe powitanie..
L- Dzięki starałam się być miła.. Czego kurwa chcesz?
J- Masz przejebane w swoim popierdolonym życiu.
L- Co żeś kurwa narobił?
J- Pomyśl.
L- Co zrobiłeś mojemu bratu?
J- Weelstreet 19. Stary magazyn. Bomba wybuchnie za 2 godziny.
I się rozłączył. Szybko wbiegłam po schodach do sypialni, ubrałam strój (ten środkowy), wzięłam kluczyki od ferrari i pojechałam tam gdzie mi kazał. Na miejscu można by powiedzieć wyskoczyłam z samochodu. Magazyn był zamknięty na kłódkę. Próbowałam to otworzyć spinaczem, wsuwką ale nic nie działało. Wkurzona już na maksa wzięłam do rąk dwa pistolety i strzeliłam parę razy. Kłódka odpadła, kopnęłam w drzwi. Rozglądając się na boki weszłam do środka.



Magazyn był pusty. Prawie. Na środku leżała bomba. Mam niecałe dwadzieścia minut na znalezienie tu jakiejś wskazówki. Trochę to będzie trudne bo ten magazyn jest w chuj duży i za cholerę nie zdążę w dwadzieścia minut. Słysząc jakieś dziwne hałasy spojrzałam w górę. Na "latającej" palecie była przywiązana Ambre. Wbiegłam po schodach do góry żeby być na tym samym poziomie co ona.


Wzięłam rozbieg i skoczyłam na tą pieprzoną paletę. Jedyne o co teraz proszę to to żeby to się nie zarwało. Rozwiązałam ją.


- Liv, ja przepraszam. Wiem, że mieliśmy uważać.- Ambre strasznie się jąkała ze strachu.
- Ambre, uspokój się.Będzie dobrze, opowiesz mi wszystko w domu, a teraz mi pomóż.


Próbowałyśmy znaleźć jakiś sposób żeby stąd zejść. Nic nie przychodziło mi do głowy gdy nagle to zobaczyłam.


- Skoczymy.
- Liv ty się dobrze czujesz? Zabijemy się! - Krzyczała przerażona.
- Nie zabijemy się. Na dole jest woda w tym pieprzonym czymś.


Przez pięć minut namawiałam ją do tego skoku. W końcu skoczyłyśmy. Podpłynęłyśmy do brzegu i szybko stamtąd wyszłyśmy. Ta woda była lodowata! Szybko wybiegłyśmy z magazynu, zaraz po tym on wybuchł. Ambre siedziała skulona przy samochodzie. Przykucnęłam obok niej i próbowałam uspokoić. Przykryłam ją swoją kurtką żeby było jej cieplej. Wsiadłyśmy do samochodu, w ustawieniach ustawiłam połączenie z samochodem Jussa.


- Liv? Gdzie ty cholera jesteś?! Szukam cię po całym mieście!- Krzyczał co próbowałam zignorować.
- Za dziesięć minut masz być przy centrum handlowym.- Zaraz po tym się rozłączyłam.


Ruszyłam z piskiem opon. Ambre siedziała i patrzyła z przerażeniem na wszystko co robię. Miałam przychodzące połączenie, i nie był to samochód Justina.


- Odbierz to Ambre.- Powiedziałam skupiając się na drodze.
- Witaj Liv.- Usłyszałam głos Jasona.
- Ty próbujesz mi zabić rodzinę?-  Próbowałam być spokojna.
- Nie wiem. Chcę cię trochę pomęczyć. Za czterdzieści minut z lotniska odlatuje samolot. Twoja ciocia jest tam związana. Zanim tam dotrzesz minie piętnaście minut, zanim cię wpuszczą minie dwadzieścia. Dasz radę zatrzymać samolot?


Przerwałam połączenie. Przy centrum stał już Justin. Szybko powiedziałam:
- Weź Ambre do domu.- I odjechałam.


Na lotnisku zaparkowałam byle jak. Szybko zaczęłam biec - nabrałam już wprawy w bieganiu na szpilkach- aby dostać się do tego samolotu.Dziś był tylko jeden lot więc zadanie miałam ułatwione i nie musiałam się trudzić który to samolot. Czułam się jakbym biegła przez tor przeszkód, wszędzie coś stało.


W ostatniej chwili wbiegłam na pokład samolotu. szarpnęłam pilota za bluzkę i pociągnęłam go do pasażerów.
- Nie odlecicie stąd dopóki nie znajdę mojej cioci- powiedziałam przykładając mu pistolet do skroni.

Wszyscy ucichli i patrzeli przerażeni. Szybko opisałam im jak ona wygląda i wysłałam dwóch chłopaków żeby przeszukali samolot. Po jakiś piętnastu minutach wrócili z nią. Miała pocięte ręce.
- Co wy jej do chuja zrobiliście?- Spytałam wkurzona.
- Tak już miała jak ją znaleźliśmy- odpowiedzieli ze słyszalnym strachem w głosie.

Puściłam pilota samolotu, wzięłam ciocię i wróciłyśmy do mojego samochodu. Widząc, że jej ręce cały czas krwawią wzięłam ją do szpitala.

Siedziałam na korytarzu i niecierpliwie czekałam za ciocią. Gdy w końcu ją wypuścili wróciłyśmy do domu. Justin czekał na mnie zaniepokojony, poprosiłam ciocię żeby poszła do Ambre, do salonu.



Justin POV:
Podszedłem do niej w kuchni i spytałem:
- Co się dzisiaj stało?
- Justin- odpowiedziała zmęczona.- To długa historia, ale przynajmniej wiem kto porwał moją mamę i brata.
- Kto?- Spytałem zdziwiony.
- Jason.

Do północy rozmawialiśmy z Ambre i jej mamą w salonie, później one poszły spać a moja dziewczyna zasnęła mi na kolanach. Nie chciałem jej budzić więc zaniosłem ją do naszej sypialni. Około czwartej nad ranem obudziły mnie jej głośne krzyki. Szybko ją przytuliłem i próbowałem uspokoić. Nie wiem czemu, zaczęła płakać. Gdy pytałem co jej się śniło to znów zaczynała krzyczeć.


Liv POV:
Idę sobie spokojnie ulicą. Jestem świadoma tego, że zna mnie cały świat. Pogodziłam się z porwaniem  mamy i brata. Stanęłam jak wryta. Na końcu ulicy przed chwilą widziałam swojego brata i mamę. Mimo wysokich szpilek zaczęłam tam biec. Uklękłam na środku ulicy załamana. Wszędzie była krew. Nie moja krew. Za samochodem który tam stał leżały martwe ciała. Martwe ciała mojej mamy i Shane'a. Właśnie wtedy zaczęłam krzyczeć i płakać.
Shane POV: Nie za bardzo wiem co się dzieje. Wiem, że jestem na łódce. Na łódce? Jakim cudem? Nie wiem co się działo. Nie wiem gdzie jest moja mama.

Liv, potrzebuję Cię...
Liv POV:
O godzinie trzynastej poszłam na spacer. Zadzwonił mój telefon.

( L- Liv; S-  Shane)

L- Jason?!
S- Liv..
L- Shane! Boże! Gdzie jesteś?
S- Nie wiem, na jakiejś łodzi.
L- Skąd masz telefon?
S- Jason mnie pilnuje.
Ostatnie słowa jakie usłyszałam to " Liv cholera POMOCY!! "

________________________________________________-

Powracam z nowym rozdziałem

15 kom = nowy rozdział :)

9 komentarzy:

  1. Nareszcie ale znowu trzymasz w napięciu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie kolejny rozdział ;) Czekam na następny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego bloga!! <3 Dawaj następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie;* JEEJU teraz czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty;** Czekam na następne ;D // Angela;*

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest najlepszy blog jaki czytałam czekam na nastęmpny rozdz
    iał

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebisty joł!

    OdpowiedzUsuń