Żyć w idealnym świecie. W świecie który nie istnieje.
Justin POV:
- Teraz mi o tym opowiesz?- Spytałem kreśląc kółka na jej brzuchu.
- To zdarzyło się na moim trzecim zleceniu. Poszłam wtedy z nową laską bo Rose była chora. Wszystko by poszło gładko... Gdyby ona założyła płaskie buty. Miała piętnaście lat i nie umiała chodzić na obcasach. Nadepnęła na szkło które pękło. Rozniosło się echo więc zaczęłyśmy biec. Gonili nas. I wtedy jeden z nich wyciągnął pistolet. Pierw strzelił do mnie. Za pierwszym razem nie trafił. Więc spróbował strzelić do Candy. Chyba tak miała na imię.. Obroniłam ją, bo obiecałam że wyprowadzę ją cało z tej misji. I tak też było. Mimo rany w brzuchu prowadziłam samochód. W szpitalu mnie opatrzyli i wypuścili. Przy jednym z jezior powiedziała, że mam się zatrzymać. Nie wiedziałam o co chodzi ale to zrobiłam. I wtedy ona próbowała mnie zabić. Nie miałam wyboru. Zabiłam ją. Ona była pierwszą osobą którą zabiłam..- Wtuliła twarz w moją koszulkę.
Położyłem się wygodnie na trawie, ona też. Razem, szczęśliwi zasnęliśmy z nadzieją, że wszystko się ułoży.
Liv POV;
Obudziłam się około północy. Nie wiem czemu ale męczą mnie wszystkie wspomnienia z Justinem. Niby szczęśliwa a niby nie.
- Czemu nie śpisz?- Spytał mocniej mnie tuląc.
- Justin..
- Hymm... ?
- Co byś zrobił gdybym była w ciąży?- Spojrzał na mnie zdziwiony.
- A jesteś?
- Nie..
- W takim razie byłbym zły..
- Ja serio pytam..
- Cieszyłbym się tym, że zostanę tatą.
Znowu spojrzałam na niebo. Jest już północ.
Justin POV:
Właśnie zaczął się pierwszy marca. Moje dwudzieste urodziny. Jak ten czas szybko leci.
- A ty chciałabyś zostać mamą?- Spojrzałem na nią.
- Pewnie, że tak ale jak to wszystko się skończy.- Odpowiedziała z uśmiechem.
- To już się kończy.. A właśnie teraz zaczęły się moje urodziny. Więc może prezent by się należał?
- Najlepszego Danger.
Pocałowała mnie. Pocałunek zmienił się w coś lepszego.
Ambre POV:
Próbowałam się dodzwonić do Liv ale nie odbiera. Denerwuję się. Chcę z nią porozmawiać. Chociaż przez chwilę. Taką krótką.
Liv POV:
- RANO - -
Wyjedźmy stąd, co? - Spojrzałam na niego zaciekawiona tym pomysłem. - Pojedziemy po twoją rodzinę do Kanady i pojedziemy do Miami. Mam tam duży dom na plaży. Zaczniemy spokojne życie.
Człowiek który połowę życia spędził na buncie chce teraz zacząć spokojne życie. W sumie dlaczego by nie? Też o tym marzę.
- Daj mi telefon.
(Rozmowa telefoniczna L- Liv, S- Shane)
L- Hej Shane tu Liv.
S- Dzięki Bogu że to ty!
L- Słuchaj uważnie. Masz powtórzyć to wszystkim którzy są w naszym domu. Razem z Justinem o północy będziemy czekali pod domem w dwóch samochodach.
S- Jakie kolory?
L- Czarne i czerwone ferrari. Spakujcie się i czekajcie na nas. Tam nie jest bezpiecznie. Razem pojedziemy do Miami i będzie tak jak kiedyś, okej?
S- Okej. Kocham cię siora.
L- Ja ciebie też młody.
- Teraz pozostaje nam iść się spakować. - Powiedziałam szczęśliwa.
- Za dwie godziny tutaj. Samochody już tu będą. I Liv..
- Tak?
- Uważaj na siebie przez te dwie godziny.
Shane POV:
Razem z Ambre poprosiliśmy wszystkich żeby zebrali się w salonie.
- Co jest takie ważne synek?- Spytała mama.
- Liv dzwoniła.- Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Mówiła, że jest tu nie bezpiecznie i nas stąd zabierze. Do Miami gdzie jest bezpiecznie. O północy mamy na nich czekać. Spakowani. Mamo, ty spakujesz siebie i wszystko co potrzebne. Reszta też. Ja i Amber pierw spakujemy rzeczy Liv.
- Shane, ona naprawdę?
- Tak mamo. Ona chce cię odzyskać.
Justin POV:
O dziewiętnastej wyjechaliśmy. Ale przed wyjazdem pocałowałem Liv i prosiłem, żeby cały czas miała włączoną audio rozmowę w ustawieniach samochodu. Gdy odebrała spytałem:
- Dobrze się czujesz?
- Tak.. Przyśpieszymy trochę? Chcę stąd szybko wyjechać.
- Dla ciebie wszystko.
Ambre POV:
Pięć minut przed północą zauważyłam dwa samochody. Silniki miały zgaszone. Na ulicy stała Liv z jakimś kolesiem. Oboje palili.
- Przyjechali!- Krzyknęłam biorąc torbę i wybiegając do niej.
Liv była zdziwiona gdy mnie zobaczyła. I to bardzo bo aż upuściła papierosa.
- Ambre- powiedziała jakby mnie z sześć lat nie widziała.
Liv POV:
Puściłam ją żeby móc uściskać mamę. Tak bardzo mi jej brakowało. Spojrzała pytająco na Justina.
- Mamo to jest Justin. Mój chłopak.
- Dobry wieczór. Miło mi panią poznać.- Powiedział całując jej rękę.
- Żeby było wiadomo. Justin, Shane już znasz. To jest moja ciocia, mój wuja i kuzynka Ambre.
- Okej. Teraz trzeba by było jechać. Co nie Liv? -Justin mnie objął.
- Wujku, umiesz prowadzić takie samochody?- Przytaknął.- Poprowadzisz czarne, razem z tobą pojedzie mama i ciocia. Wsiadajcie i już jedźcie. Będziemy za wami.
Podczas gdy oni odjeżdżali my pakowaliśmy walizki Shane i Ambre.
- A ta walizka kogo?- Spytałam patrząc na szarą walizkę.
- Twoja. - Odpowiedział Shane.
- Wsiadajcie już .
Justin podszedł do mnie i delikatnie pocałował.
- Będzie dobrze.- Powiedział i wsiedliśmy do samochodu.
Shane POV:
Gdy ruszyliśmy Liv chwyciła rękę Justina i mocno uścisnęła. Spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy i z powrotem skupił się na drodze. Po raz pierwszy widzę żeby moja siostra była tak szczęśliwa. Wyciągnęła w stronę Ambre paczkę papierosów. Wzięła jednego, zapaliła i spytała:
- Skąd wiedziałaś, że palę?
- Co jak co ale twojego twittera to odwiedzam codziennie.- Justin otworzył okno.- Ty też chcesz papierosa?- Zwróciła się do Jussa.
- Daj mi gumę.
~~ 2 H później ~~
Wszyscy już jesteśmy w naszym nowym domu.
Liv POV:
Justin wszystkich zaprowadził do ich nowych pokoi. Oprócz mnie.
- A ja gdzie mam spać?- Spytałam.
- Wiesz, dla nas zostawiłem najlepszy pokój.- Zaprowadził mnie tam.
Po prostu mnie zatkało. Z naszej sypialni było wyjście na duży balkon. Znaczy w każdym pokoju był balkon ale nasz był największy. Było widać całą plażę i niebo. To po prostu pokój marzeń.
- Idziemy spać?- Zapytał tuląc mnie od tyłu.
- Taaak. Jestem zmęczona.
Justin wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko. Zaśmiałam się i przykryłam kołdrą. On zrobił to samo.
Rano bolał mnie brzuch.. Skończyło się wymiotami i wysoką gorączką. Ale kilka godzin później wszystko było w porządku. Mama zrobiła obiad, na co wszyscy narzekali. Nikt oprócz mojej mamy nie je mięsa.
Mama weszła do mojego pokoju i spytała:
- Liv, co się stało?
Usiadłam na łóżku trzymając się za brzuch.
- Mamo, ja chyba ja chyba jestem w ciąży.
_______________________________________________________________________
_________________________________________________________________________
________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________________
Ostatnio nachodzą mnie mega weny na rozdział *,* i jak widzicie są dłuższe rozdziały :)
Proszę o ROZBUDOWANĄ opinię na temat rozdziału
15 komentarzy = kolejny rozdział
I proszę Was o przeczytanie AKTUALNOŚCI po boku
I proszę Was o przeczytanie AKTUALNOŚCI po boku
Super rozdział.Zresztą jak zawsze.Kocham tego bloga.
OdpowiedzUsuńRozbudowana opinia?
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo,bardzo, bardzo, bardzo,bardzo,bardzo, bardzo, bardzo,bardzo,bardzo, bardzo, bardzo,bardzo,bardzo, bardzo, bardzo,bardzo,bardzo, bardzo, bardzo,bardzo,bardzo, bardzo, bardzo, mi się podoba !
Ale nie, serio twoje poprzednie blogi były ciekawe a ten jest najciekawszy! Nie czytałam do tej pory żadnych blogów ale zaczęłam gdy się dowiedziałam że ty piszesz. Bo ja bardziej lubię opowiadania fantazy ( następny może taki napiszesz?) .Gdy ja tak czytałam Zuzia też zaczęła czytać i tak to na nią przeszło. Myślę że w przyszłości moją przyjaciółką będzie jedna z najbardziej znanych polskich pisarek i każdy chciał by bym mną :)
/BFF
Ola :)
pieknie no i znuw czekamy... fajny rozdzial czekam na nastepny tylko szybko :*
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają *.* Jeju jak ty masz wene to będą jeszcze bardziej zajebiste i dłuższe rozdziały :* Nie będę się długo rozpisywać bo ty mija opinie o swoim blogu znasz =) /Angela;*
OdpowiedzUsuńNo po prostu rewelacja.
OdpowiedzUsuńnaprawdę super rodział ! Masz talent bardzo, bardzo mi się podoba mam nadzieję, że szybko nie skończysz tego opowiadania, bo jestem ciekawa co będzie dalej ☺ zazdroszczę talentu i weny czekam na następny ze straszna niecierpliwością ♥ kocham !!!
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńjeju masz talent. Cudowne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńświetny :***
OdpowiedzUsuń