Jason wpadł na pomysł wrobienia dziewczyn w to, że rozpoczęły wojnę. Na pewno na początku wezmą to za jakiś żart. Ale gdy sprawa trafi do telewizji i gazet wezmą to za groźbę. Jason napisał już do telewizji, teraz tylko czekaliśmy aż to powiedzą:
- Władze miasta proszone są o wywiezienie wszystkich mieszkańców Vancouver. Ostatnie doniesienia informują nas, że cztery dziewczyny z gangu Spring Break rozpoczęły wojnę wypowiedzianą wszystkim pobliskim gangom. Czy znajdą sojuszników? Wszystko na bieżąco będzie u nas w TVNEWS.- Gdy skończył swoją paplaninę na ekranie pojawiły się ich zdjęcia. Każdej z osobna z dużym zbliżeniem na twarz. W tle leciała smutna melodia, nie wiem czy specjalnie ale zdjęcie Liv było pokazane najdłużej.- Livanna Cuplling przywódca całej katastrofy.
Liv POV:
Wszyscy myślą, że wszystkim wypowiedziałam wojnę. Ewakuowali cały Vancouver bo my tu jesteśmy i czekamy na przeciwników. Bell w naszych walizkach znalazła nasze stare stroje " ROBOCZE". Włożyłam go, skórzane spodenki i skórzana bluzka idealnie na mnie leżały.
- Dziewczyny- powiedziałam.- Ja wiem, że możemy tego nie przeżyć- łzy zaczęły mi płynąć.- Kocham Was.. Mimo wszystko...
- Zawsze razem- Odpowiedziały mocno mnie tuląc.
Wieczorem siedziałam na dachu jednego z budynków i patrzyłam jak wszyscy uciekają. Opuszczają to miasto przez plotkę.
- Liv ty go kochałaś, prawda?- Spytała Madie siadając obok.
- Widzisz to wszystko? Oni uciekają bo się mnie boją. Oni uciekają przez fałszywą plotkę. Teraz każdy się mnie boi.. Nawet mój brat przestał do mnie dzwonić.- Oparłam głowę o jej ramię.
- Liv.... Tak mi przykro... Pamiętasz co mi zawsze mówiłaś jak opowiadałaś o czymś niemożliwym?
- Nie.- Oplotłam swoje nogi rękoma.
- Sweet Dreams... Mówiłam, że to jest twoje zdanie na pocieszenie. Zawsze dzięki niemu znajdowałaś w sobie siłę do dalszej walki. I teraz też dasz radę. Wierzymy w Ciebie.
- Moi rodzice mnie nienawidzą.- odpowiedziałam a Madie siedziała w milczeniu. - Every day is a new hope.
Jason POV:
Dzięki mnie Justin jest znowu normalny. Znów jest nasz. Nie wie w kim się zakochał i powrócił do swojego zdania "Prędzej trafię do pudła niż ją spotkam". Dobrze zrobił, mógł ją zabić. Nie zrobił. Więc wybuchła wojna. W której przeżyją najlepsi.
Biebs POV:
Chłopacy zaczęli kombinować ubrania reprezentujące nasz gang. Serio, muszą to robić? Na razie mają strój tylko dla mnie. Skórzane spodnie z niskim stanem, biała bluzka i czerwona marynarka. Przeczuwam, że wszyscy będziemy ubrani podobnie. Ale po co nam te marynarki?! W sumie nawet spoko to wygląda gdy to włożę.
I skoro schodzimy do tematu ubrań. Muszę odzyskać swoją koszulkę. Dostałem esemesa od Liv:
Dlaczego to zrobiliście?
Przez was wszyscy mnie unikają.
Razem z Madie chciałam iść na pierwsze zwiady. Uzbroiłyśmy się odpowiednio i poszłyśmy. Najpierw weszłyśmy do dużego hotelu. Ktoś już tu zagościł, ponieważ cały hol przedstawiał jeden wielki burdel i ślady po strzałach. Madie poszła posprawdzać pokoje hotelowe a ja poszłam w stronę sali balowej.
- Ostatnia rada?- Spytałam z lekkim uśmiechem.
- Nie hałasuj tymi szpilkami i nie daj się zabić.- Mocno się przytuliłyśmy i każda poszła w swoją stronę.
Przez was wszyscy mnie unikają.
Pod tekstem było dołączone zdjęcie pustego miasta. Niedługo będziemy musieli wyruszyć żeby je osłabić.
Liv POV:
Liv POV:
Razem z Madie chciałam iść na pierwsze zwiady. Uzbroiłyśmy się odpowiednio i poszłyśmy. Najpierw weszłyśmy do dużego hotelu. Ktoś już tu zagościł, ponieważ cały hol przedstawiał jeden wielki burdel i ślady po strzałach. Madie poszła posprawdzać pokoje hotelowe a ja poszłam w stronę sali balowej.
- Ostatnia rada?- Spytałam z lekkim uśmiechem.
- Nie hałasuj tymi szpilkami i nie daj się zabić.- Mocno się przytuliłyśmy i każda poszła w swoją stronę.
Pobiegłam korytarzem i stanęłam przy wejściu. Było tam sześć dziewczyn, wszystkie podobne w strojach. Mafioshianki. Wyszłam- nie myśląc- na środek tak żeby mnie zobaczyły. Zaryzykowałam własne życie ale one zawsze były naszymi sojuszniczkami. Głowę odchyliłam na bok gdy kula z pistoletu poleciała w moją stronę i powiedziałam:
- Łooło... Spokojnie.
- Spokojnie? Wypowiedziałaś nam wojnę.- Odezwała się Ruda. Próbowałam do nich podejść ale wycelowały we mnie broń.
- Ona jest niewinna- odezwała się Madie stojąca za mną.
Trochę zajęło nam wyjaśnienie wszystkiego ale w końcu zrozumiały. Przyprowadziłyśmy tu Mindy i Belle. Teraz tu jest nasze schronienie.
- Minie trochę czasu zanim wszystkie gangi się tu zejdą. Oni na pewno szukają już sojuszników. Ruda, Madie, Eleonora i Lavy pójdą po żywność. Ale to dopiero jak będzie ciemno- Powiedziała Bella bawiąc się w przywódce.
Ruda POV:
- Ty serio chodziłaś z przywódcą Dangera?- Spytałam gdy już zbliżałyśmy się do jednego ze sklepów.
- Tak jakby- odpowiedziała trochę onieśmielona.
- Zmieniłaś się Różowa.
- Wzajemnie Ruda.
Weszłyśmy tam z bronią w rękach. Eleonora i Madie poszły do innego sklepu. Obie zaczęłyśmy wkładać jedzenie do torb. Poczułam dziwny smród, pod moimi nogami była tykająca bomba.
- Cholera! Liv uciekamy!
Gdy stałyśmy plecami do sklepu on wybuchł rzucając nas na ziemię. Bardzo bolały mnie plecy, ale na czworaka doczłapałam się do Liv. Leżała na brzuchu nieprzytomna. Odwróciłam ją i zaczęłam delikatnie policzkować w myślach powtarzając " Liv, proszę obudź się. " Gdy straciłam nadzieję i ją puściłam ona się ocknęła. Całą twarz miała umazaną krwią i czarnym piachem.
- Nie strasz mnie tak!- Krzyknęłam zdenerwowana.- Przez chwilę myślałam, że dołączyłaś do Rose.
- Żyję.- Zaczęła kaszleć.- Widzę, że nieźle się przecięłam na czole.
- Witajcie dziewczynki.- Odwróciłyśmy się. Na dachu niskiego sklepu stał Dan i Justin.
- Dan też chce cię zabić? Łochoo.. Ty to umiesz się wpakować w kłopoty.- Wyszeptałam do Lavy.
Wiatr powiewał nam włosy przez co scenka wyglądała jak w filmie. My stałyśmy na dole całe brudne i od krwi. A oni do góry jak jacyś wodzowie.
- Liv, jakim cudem ty jeszcze żyjesz?- Spytał Dan.
- Jak widać szczęście mi dopisuje.- Odpowiedziała ze strasznie poważną miną.
- Żarty nadal się ciebie trzymają?
- A ty- Lavy bronią wskazała na Justina.- Dlaczego ja spowodowałam wojnę? Co ja ci zrobiłam?! Ty mi nie dawałeś spokoju a nie ja tobie.
- Wiedziałaś czym to się skończy- odpowiedział surowo.
- Twoją śmiercią. Ale jeszcze nie teraz.- Odwróciła się i zaczęła iść ale Danger zatrzymał ją strzałem w ulice.
- Do jasnej anielki!- Podbiegłam do niej.- Nie trafił cię?
- Jeszcze nie- powiedział celując bronią w jej plecy.
- Nie!- W ostatniej chwili obroniłam ją.
Kula trafiła w moje ramię. Upadłam na a ziemię, a ci którzy byli na dachu.. Zniknęli.
Liv POV:
Gdy się odwróciłam Ruda leżała z zakrwawionym ramieniem. Uklękłam przy niej, rozglądałam się Madie lub Eleonorą . Jak to możliwe, że nie usłyszały wybuchu?
- Liv co się stało?- Spytała podbiegająca Eleonora.- Musimy ją stąd zabrać.
- Gdzie jest Madie?
- W hotelu z resztą.
Po drodze weszłyśmy do apteki po potrzebne leki i opatrunki. Musiałam jej wyciągnąć kulę. Robiło mi się niedobrze od tak dużej ilości krwi na moich rękach. Spojrzałam na Eleon błagającym wzrokiem. Surowo odmówiła. Zamknęłam oczy, pomyślałam o czymś miłym i wyciągnęłam kulę. Zaraz po tym usłyszałam głośny krzyk Rudej. Upadłam na podłogę, to mnie przerosło.
- Zabandażuj to proszę.- Powiedziałam idąc w stronę łazienki.
Zamknęłam się w łazience. Co się ze mną dzieje? W życiu widziałam tyle krwi i nagle to mnie przerosło? W telefonie wybrałam numer brata. Wiedziałam, że nie odbierze więc nagrałam mu wiadomość:
- Cześć Shane. Przepraszam, że wciągnęłam naszą rodzinę w to gówno. Zaczęło się coś czego nie chciałam i wiem, że mogę tego NIE przeżyć. Dlatego kieruję do ciebie to co zawsze chciałam Ci powiedzieć. Byłeś najwspanialszym bratem na świecie. Zawsze mnie wspierałeś i brałeś moją stronę. Gdy kłóciłam się z rodzicami przychodziłeś do mojego pokoju z filmikami z dzieciństwa. Dziękuję Ci za wszystko Shane. Kocham Cię ;3 - Po tym zdaniu zakończyłam swój monolog wiedząc, że nic więcej nie powiem.
- Liv idziemy!- Krzyknęła Eleonora.
- Już idę.- Powiedziałam wycierając zapłakane oczy.
- Płakałaś?- Spytały chórem.
- Żegnałam się z bratem.
_______________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________
Ostatnio na zawodach spotkałam koleżankę z podstawówki. Jest ona moją przyjaciółką i czytelniczką tego bloga ;3 . Angelika cieszy mnie to, że nadal potrafimy się dogadać. I te twoje ciągłe pytania do następnego rozdziału... hahaha <3 Czekam na komentarze :)
Bożeee , świetny , boski no nwm co powiedzieć czekam na nn <3333
OdpowiedzUsuńSUPER <3
OdpowiedzUsuńPierwsze co zobaczyłam, to długość rozdziału wydaje mi się że rozdział jest dłuższy ? o.O Oczywiście nie żeby było to złe ^^ Ogólnie rzecz biorąc bardzo wspaniały rozdział i dużo się w nim dzieje <3 Tylko się tak zastanawiam jak Justin mógł ją chcieć zastrzelić ? Kochał ją przecież :c Czekam na następny kocham i zaprasza do mnie :*
OdpowiedzUsuńchange-me-jbff.blogspot.com
our-extraordinary-love-jbff.blogspot.com
Zarąbisty zresztą jak każdy z niecierpliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń/Zuzka :) ;)
Boże czekam na więcej codziennie sprawdzam czy nie c nie dodała xd to już nałóg xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i motywuje do dalszego pisania ! ;)
Czekam na następne ! <3 Ciągle sprawdzam czy jest nowy xD Pozdroo :3
OdpowiedzUsuń/Nicki :3