środa, 14 maja 2014

" Fucking false friend "

Rose POV:

Jak ona mogła mi to zrobić?! Suka zostawiła mnie samą w tym całym gównie. Ale.... Teraz mogę się na niej odegrać. Dostałam współpracowniczkę. Razem z nią mam zabić tą fałszywą przyjaciółkę która mnie wykorzystała. Na pierwszy ogień poszła moja towarzyszka, Tara. Pojechała do Miami ją zabić, jeśli się jej nie uda to zrobię to ja. Co jest najciekawsze? Moim zleceniodawcą jest Jason i Justin.

Biebs POV:

Bella szybko powiadomiła mnie o tym, że mieszka z Liv. Gdy mnie widzi przyśpiesza kroku i przechodzi ignorując mnie.  Boli mnie to, ale ona niedługo będzie martwa. Rose z chęcią przyjęła to zlecenie, wysłaliśmy do niej Tarę żeby jej pomogła.

Dlaczego chcesz zabić osobę którą kochasz?

Pierdolone sumienie! Ja jej nie zabiję tylko Rose i Tara. Prawda? Ja im tylko kazałem to zrobić. Nic więcej.

Skoro chcesz się jej pobyć
to ZRÓB TO SAM!

Czym mogę cię zamknąć?! Wkurzasz mnie. Nie zrobię tego sam bo... Bo... Bo tego nie potrafię. Nie umiem jej zabić. Z drugiej strony to jest moja praca. Liv wieczorem wyszła gdzieś ubrana w dresy.

Liv POV:

Dostałam jakiegoś esemesa, że mam na kogoś czekać na plaży. Stałam tam i czekałam aż w końcu podeszła do mnie Tara z gangu Justina. W ręce trzymała broń.
- Czego ode mnie chcesz?- Spytałam obojętnie.
- Twojego życia- wycelowała pistolet w moją głowę.- Przysłała mnie tu Rose.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Jak Rose? Przecież... Ją zostawiłam. Wyciągnęłam broń i zbliżyłam się do niej. Moja odwaga chyba ją zaskoczyła bo stała jak wryta. Wyrzuciłam jej broń. Kopnęłam ją w nogi przez co upadła na piasek.
- Dostaniesz to na co zasłużyłaś szmato.- I strzeliłam prosto w jej głowę.

Biebs POV:


Liv wróciła pół godziny później bez bluzki cała umazana krwią. Przeszła obok mnie i wyszła na balkon. Z jej ciała bił nieznany mi do tej pory chłód. Pobiegłem do łazienki po ręcznik i dołączyłem do niej. Powiesiłem go na poręczy o którą się opierała.
- Odejdź stąd- powiedziała sucho nawet na mnie nie patrząc.
- Nie.- Przytuliłem ją od tyłu.- Kogo zabiłaś?
- Skąd te jebane podejrzenia?- Spytała zdziwiona.
- Masz krew na rękach.. Wytrzyj to w ręcznik.

Niechętnie to zrobiła. Ręce włożyłem pod jej dresy i zacząłem się bawić gumką od jej majtek. Próbowała wziąć moje ręce ale jej się nie udało więc zrezygnowała. Przycisnąłem ją w pasie tak, że między nas nie weszłaby nawet gazeta. Nie usłyszeliśmy wchodzącej Madie.

- Co tu się dzieje?- Spytała. Szybko odsunąłem się od dziewczyny.- Nieważne. Liv my wychodzimy, mamy weekend spędzić u swoich rodziców. Będziecie sami. Dacie radę?
- Jasne. Jak co to zadzwonię.- Odpowiedziała nie odwracając się. Nadal była umazana krwią.

Liv POV:

Cały weekend z Bieberem? Nie wiem czy to wytrzymam. Muszę wyciągnąć od niego jakieś informacje.. Ale jak?

Podeszłam do niego i zaczęłam całować po szyi. Nic innego do głowy mi nie wpadło. Wzięłam jego broń i położyłam ją na podłodze tak aby nie mógł jej sięgnąć. Wziął moją twarz w ręce i namiętnie pocałował. Wzięłam swój pistolet i przyłożyłam mu do skroni.
- Teraz gadaj kogo jeszcze na mnie nasłałeś.- Głośno przełknął ślinę.

Madie POV:

Tak, okłamałyśmy Liv ale musiałyśmy poważnie porozmawiać z Bellą. Ściągnęła na Liv ogromne niebezpieczeństwo.. Musi wytrzymać z nim dwa dni. Może uda nam się wrócić wcześniej.

- Co znowu zrobiłam źle?- Spytała znudzona Bell.
- Co zrobiłaś źle?!- Wrzasnęłam.- Zdajesz sobie sprawę kogo ściągnęłaś do domu?! Jest dobrze znany wszystkim gangom Justin Bieber, inaczej Danger. Jak myślisz dlaczego Liv wróciła?! Bo on w Kanadzie miał ją zabić! A teraz chce to skończyć!

Mindy i Bella patrzały na mnie zdziwione. One naprawdę nie zdawały sobie z tego jak ta sprawa była poważna? Zaczęłam im objaśniać wszystko powoli i po kolei żeby te głupole coś zrozumiały.

- Musimy jej bronić. To jest koniec początku tej wojny...- odezwałam się ostatkiem sił.

W tej grze chodzi o życie dziewczyny przez którą znam od zawsze. Dziewczyny która nie boi się niczego.... oprócz miłości.

Liv POV:

Zamknęłam się we własnym pokoju i zaczęłam rozmyślać. Gang Justina liczy prawie dwadzieścia osób i wszyscy chcą mnie zabić. Dan i Rose także przyjęli propozycję zabicia mnie za kasę. Ludzie którym ufałam chcą mnie zabić... Trzeb się ich pozbyć po kolei. Najpierw Dan, a potem szmata Rose. Niedługo uśmiercę osobę z którą dzieliłam połowę swojego życia. Czy to normalne? NIE.

Zadzwoniłam do Madie. ( Rozmowa telefoniczna, M- Madie, L- Liv. )

M- Coś się stało?
L- Właśnie rozpoczęła się wojna.
M- Dlaczego?
L- Wszyscy chcą mnie zabić....


Potem się rozłączyłam. Tymi dwoma zdaniami objaśniłam jej wszystko.  Położyłam się na łóżku i czekałam.... Na co?

On nasyła na Ciebie bliskich.
Jak mogła go kochać.


- Kurwa zamknij ryj!- Powiedziałam głośno do swojego sumienia.

Biebs POV:

Wygadałem jej wszystko. Że wykorzystałem Belle żeby ją znaleźć. Że to ja nasłałem na nią seryjnego zabójcę i Tarę. Martwą Tarę. Wiem, że będzie chciała wykończyć każdego po kolei.

Liv POV:
Rano ubrałam koszulę w kratę i krótkie spodenki. Pistolet schowałam i poszłam na spotkanie z Danem. Mam na niego czekać w magazynie dwa domy dalej.  Dzwonił do mnie, że mam się śpieszyć bo ma robotę. Już jej nie zrobi bo będzie trupem. Stał do mnie plecami więc od razu, bez wahania dałam mu dwie kulki w kręgosłup. Gdy już leżał w kałuży krwi jeszcze żywy przykucnęłam przy nim i powiedziałam:
- Jesteś skurwielem, wiesz?

Wstałam i po prostu wyszłam.

Rose POV:

Justin powiedział mi, że Liv zabiła Tarę i Dana. Nadzieja we mnie. Tylko ja znam jej słabe punkty. Mówiła mi o wszystkim i właśnie tym ją osłabię. Coś co może ją załamać? Wystarczy powiedzieć, że rodzice wyrzucili ją z domu tylko dlatego, że się puszczała i zjebała im życie. To zawsze sprowadzało ją do łez.  Nienawidzę jej. Jak ja w ogóle mogłam się z nią przyjaźnić?

Madie POV:

Starałyśmy się jak najszybciej wrócić do Liv ale ogromne korki na ulicach utrudniały nam to. Próbowałam się do niej dodzwonić ale na marne. Strasznie się o nią martwiłam. Co jeśli on coś jej zrobił? Widziałam jak na siebie patrzą. To uczucie niszczy ich praca... On musi zabić ją a ona jego.

Rose POV:
Odczekałam dwa dni i pojechałam do Miami. Poprosiłam Livannę żeby pojawiła się niedaleko jej domu w starym klubie. Odpisała mi, że bardzo cieszy się z naszego spotkania. Ona tylko udaje taką głupią? Rozsiadłam się na fotelu i czekałam. Czekałam aż będę mogła zabić tę szmatę.

Liv POV:
Wiedziałam, że ona chce mnie zabić. Ubrałam dresy które od niej dostałam. Weszłam do opuszczonego klubu, Rose już siedziała na fotelu.

- Przyszłaś- powiedziała patrząc mi w oczy.
-  Jak mogłam zrezygnować z takiego spotkania?- Odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- To twoje ostatnie spotkanie.
- Kłamiesz.
- Powspominamy trochę.- Zaśmiała się.- Pamiętasz jak rodzice wywalili cię z domu bo wpakowałaś ich w kłopoty? Jak przez ciebie zginął James?
- Przestań!- Krzyknęłam.
- Chciałaś poświęcić życie własnego brata.
- Przestań!- Powtórzyłam.
- Prawda boli.- Wycelowała we mnie broń.

Właśnie wtedy miałam się poddać gdy Madie kopnęła Rose i upadła. Podała mi pistolet a ja przyłożyłam go do czoła Shawten.

-  First come first served bitch!*- Powiedziałam i strzeliłam.

Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Przytuliłam się do Madie. Rose wytknęła mi wszystkie błędy.
- Marzę o normalnym życiu.- Powiedziałam szlochając.
- Baby, never stop dreaming- powiedziała Mindy starając się okazać emocje.

Tak więc wygląda moje
życie. Jedni mnie chronią
drudzy próbują zabić.
Moje życie to nie bajka
tylko ciągła walka ze
wszystkim i ze sobą.
Czy przeżyję? Wątpię.
Ale wiem, że przynajmniej
ktoś mnie kochał
przed rozpoczęciem
krwawej wojny..
_______________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________
_______________________________________________________________________________
____________________________________

A więc według mnie rozdział kończy się dość nietypowo. Nigdy nie kończyłam rozdział myślami bohatera.
Nie mam dużo do powiedzenia. Ludzie robią się chamscy. Co to ma być za komentarz: "
Jprld co nas obchodzi. Tw zdrowie my czytamy bloga .. A ty robisz z sb kaleke ..wiesz sorry ale nie będę już czytal. Te bloga" ? Rozumiem, że nawet jak będę w szpitalu pod kroplówką cała połamana to też mam dodawać rozdziały bo wy tego chcecie?

Jak myślicie co będzie dalej?
11 kom = następny rozdział

To wszystko z mojej strony

14 komentarzy:

  1. Jeju niespodziewalam sie takiego zakończenia rozdziału *.* kocham !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne czekam na następny Kocham Cie i twoje opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i co dalej !?
    Ale mnie wierci!
    I tak jutro na angielskim będę czytać to co tam napiszesz ... =D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział.Podoba mi się niezmiernie.Ludzie potrafią być okropni.

    /Zuzka :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, czekam na następny! I nie przejmuj się 1głupim hejtem, po prostu ci zazdroszczą! :* <3 // Angela :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakochałam się *__*

    OdpowiedzUsuń
  7. No Kuzynka szalejesz;* /Sandra;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku *-* kocham twojego bloga nie raz nie mam czasu ale nawet w nocy znajde malutki czas :D <3 Zajebiste :*

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam na nowy rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Idealny blog:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochanie blog świetny , rozdział zajefajny ♥ Kocham cię kicia :* <3 ^^
    Pisz dalej jest po prostu super jestem fanką number one xdd <3 Hihi xd
    Mam nadzieje ze ten blog przejdzie do historii najlepszych blogów ♥
    Kocham Cię i ten blog :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Bażo ładnie

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne! zapraszam do mnie :) http://youaremydreamshawty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń